Wkręciłaś się w dwujęzyczne wychowanie i brawo! Dajesz dziecku solidny fundament by było w przyszłości elokwentnym, tolerancyjnym i otwartym obywatelem świata.
Zapisałaś się do dedykowanych grup na facebooku i na fora dyskusyjne, obserwujesz najlepsze polskie blogi o dwujęzyczność i wartościowe konta na instagramie.
Jesteś pełna entuzjazmu, zmotywowana, po czym zauważasz, że właściwie każda z tych obserwowanych mam jest jakimś chodzącym ideałem matki dwu- lub wielojęzycznego dziecka.
Brzmi znajomo? No pewnie, przecież pisałam już, dlaczego nigdy nie będziesz tak dobra jak matki z internetu.
To może być frustrujące - uczucie, że wypruwasz sobie żyły, bo chcesz dobrze, chcesz jak najlepiej, ale w porównaniu z innymi i tak wypadasz marnie.
Pamiętaj jednak, że nie ma co porównywać swojego zaplecza do cudzej wystawy sklepowej stworzonej z pomocą światowej sławy VMa. Dwujęzyczność to nie wyścig.
Poza tym, nawet jeśli innej mamie to całe przedsięwzięcie wychodzi lepiej, skuteczniej, łatwiej, bardziej estetycznie, to nie znaczy, że u Ciebie jest tak nieskończenie źle.
Sukcesy innych mam dwujęzycznych dzieci, szczególnie tych poznanych w Internecie, możesz przekuć z frustracji na pozytywne i napawające nadzieją myśli. Pozwól, że podam Ci kilka przykładów:
2 Comments
Nigdy w taki sposob na to nie patrzylam. Raczej sie samobiczowalam za to ze nie daje rady.
Na moim blogu zakaz samobiczowania się 🙂